Aktywa finansowe we Wschodniej Europie coraz mocniej wyceniają ryzyko konfliktu zbrojnego między Rosją a Ukrainą i jego ekonomicznych konsekwencji. W ostatnich dniach widać to było m.in. na giełdzie w Moskwie. W Polsce na razie temat ewentualnej wojny jest obecny głównie w dyskusjach politycznych i nie ma go na czołówkach gazet. Ewentualne konsekwencje tego konfliktu mogą być jednak bardzo duże. Jak duże? Jakimi kanałami może to wpływać na gospodarkę?

We wtorek moskiewski indeks giełdowy RTS zaliczył spadek aż o 7,3 proc., czyli najmocniej od momentu przeceny z wiosny 2020 r. związanej z początkiem pandemii. Inwestorzy coraz mocniej obawiają się scenariusza wojny między Rosją a Ukrainą, która zakończy się nie tylko bezpośrednimi stratami materialnymi z obu stron, ale też sankcjami gospodarczymi, a może nawet czymś więcej.
Zarówno Rosja, jak i Zachód podnoszą stawkę w negocjacjach. Rosjanie puścili do amerykańskich mediów informację, że wycofują personel z ambasady w Kijowie. Ściągają też ze wschodu kraju dodatkowe siły wojskowe, lokując je na Białorusi. Jednocześnie moją uwagę przykuł tweet Edwarda Luce’a, dziennikarza Financial Times w Waszyngtonie i osoby znającej kulisy amerykańskiej polityki. Napisał on: „Opinia w Waszyngtonie wydaje się przesuwać w kierunku jawnej obrony militarnej Ukrainy. Nie jestem pewien, czy ludzie rozumieją do końca, jakie będą tego konsekwencje”. Może to być tylko prężenie muskułów, ale z historii i teorii gier wiadomo, że prężenie muskułów może się skończyć starciem.
Jest kilka kanałów, którymi potencjalny konflikt może się odbić negatywnie na polskiej gospodarce – uszereguję je od najłagodniejszych do najmocniejszych.
Przede wszystkim, wojna może oznaczać sankcje handlowe i załamanie eksportu do Rosji. Ten kraj zajmuje siódme miejsce na liście polskich partnerów eksportowych, z udziałem na poziomie 3 proc. Ukraina ma mniejszy udział. Łącznie efekt ewentualnego załamania handlu będzie widoczny w PKB, ale nie będzie bardzo istotny. Nie będzie to czynnik decydujący o sytuacji makroekonomicznej gospodarki.
Wojna podniesie też ryzyko polityczne w regionie i tym samym osłabi złotego, podnosząc inflację i zwiększając presję na podwyżki stóp procentowych. Sądzę, że ten efekt może być już większy, a jego siła będzie zależała od zasięgu konfliktu. Wpływ makroekonomiczny tym kanałem może być już istotniejszy niż tylko poprzez handel.
Znacznie większe ryzyko wiąże się z ewentualnym zatrzymaniem przesyłu gazu przez Rosję do Europy. Polska posiada wprawdzie zapasy gazu na ok. sześć miesięcy, jednak ewentualne zatrzymanie przesyłu oznaczałoby tak znaczący wzrost cen na rynkach i tak istotne uderzenie w przemysł europejski, że nasze zapasy nie uratują nas prawdopodobnie przed recesją. To już jest scenariusz dużych wstrząsów makroekonomicznych.
Na szczycie ryzyk znajduje się natomiast reakcja zbrojna Polski na konflikt. Na pewno w zasięgu prawdopodobnych scenariuszy jest zwiększona mobilizacja zbrojna i zwiększenie wydatków na armię, co oznacza wzrost presji inflacyjnej w gospodarce poprzez zwiększenie deficytu budżetowego. Natomiast w czarnym scenariuszu zostaniemy wciągnięci bezpośrednio w wojnę. To otwiera przed nami zupełnie nowe scenariusze: kryzys i bardzo dużą inflację, choć wątpię, czy wtedy byłyby to najistotniejsze problemy.
Z drugiej strony, konflikt na wschodzie oznacza wzmożenie napływu imigracji do Polski, co podnosi potencjał siły roboczej i PKB oraz obniża presję płacową oraz inflacyjną. Nie chciałbym mówić, że możemy korzystać na tego typu konflikcie, ale w scenariuszach makroekonomicznych taki kanał wpływu należy rozpatrywać. Poprzedni konflikt w Donbasie tak się właśnie dla Polski skończył.
Ryzyko wojny dotychczas było prawie nieobecne w analizach makroekonomicznych, ponieważ jest to wydarzenie całkowicie zewnętrzne wobec gospodarki, o postrzeganym niskim prawdopodobieństwie, które na dodatek trudno dokładnie oszacować. Jest to ryzyko binarne, zero-jedynkowe: będzie lub nie będzie. I często przyjmuje się, że po prostu to ryzyko się nie zmaterializuje. Jednak chyba już czas na zmianę i uwzględnienie w scenariuszach na ten rok potencjalnych implikacji konfliktu. To nie znaczy, że on wystąpi, ale trudno snuć scenariusze makro bez uwzględnienia tego czynnika.